czwartek, 5 lutego 2015

Cześć! + Rozdział pierwszy - "Promyki słońca - nie dla mnie!"

Cześć! Przedstawię się jako Laniacz, to mój pseudonim. Na tym blogu będę zamieszczać rozdziały z opowiadania (na razie jednego) - "Raj złodziei". Nazwa niezbyt dużo wyjaśniająca, więcej się dowiecie później, zresztą, przedstawię świat oczami bohaterki w pierwszym rozdziale.
Co by tu więcej napisać? Zaczynajmy!

Rozdział 1 - Promyki słońca - nie dla mnie!

Obudziłam się pod jakimś drzewem, leżąca na trawie w miejscu, którego nie znałam.
Jeśli obudzenie się można nazwać otworzeniem oczu na kilka sekund.
Pierwsze pytanie, które przyszło mi do głowy:
-Co do cholery ja tu robię?!
Ups, chyba na głos.
Znowu otworzyłam oczy. W pobliżu nie było nikogo. A wokół?
Polana. Leżałam na jej krańcu pod drzewem wiśniowym, jak później się okazało. Wszystko takie... piękne. Niebieskie niebo, słońce świeci...
Ale nie dla mnie.
Przypomniałam sobie mój wczorajszy dzień. Już wiedziałam, dlaczego tu się znalazłam.
Był pogrzeb. Jego. Felicjana.
Mózgu, zakazuję Ci mówienia jego imienia!
Ach, pogrzeb. Upiłam się, bo chciałam o nim zapomnieć. Chyba ktoś mnie przeniósł tutaj, chwila, ale kto?
Akurat tego nie pamiętałam w tej chwili.
Zresztą, znowu zamknęłam oczy i pozostałam w tej samej pozycji.
Jeśli w tej chwili ktoś by mnie spotkał, z lekka by się zdziwił.
Dziewczyna z długimi, brązowymi, bliżej odcieniowi orzechów laskowych, włosami, ubrana w czarną, elegancką, ale poszarpaną suknię i czarne balerinki, leży obok drzewa na naturze.
Poszarpaną sukienkę.
I tak mnie nie obchodziło, co o mnie myślą. Od czasu, gdy Felicjan  umarł, straciłam ochotę, by dalej żyć z uczuciami. Chciałam zostać szarą grudką. Bardziej kamieniem, bo z nim nic nie można zbytnio zrobić. O tak.
Niestety, poczułam powiew powietrza, czyiś oddech nade mną.
-Dziewczyno?
Milczałam, po co mam odpowiedzieć? Choć osoba na pewno była kobietą, dobra, dziewczyną. Miała dość wysoki głos i pachniała jak rosa. I tak jej nienawidziłam, choć nic mi nie zrobiła.
-Żyjesz?
Powtórka. Ech, niech już lepiej odpowiem, bo zacznie robić reanimację...
-Kogo to obchodzi? - powiedziałam dość niskim, mocnym głosem. Raczej oziębłym.
-Mnie. - odpowiedział ten sam głos.
-Aha, ale mnie nie obchodzi, że TY żyjesz. - niechętnie odpowiedziałam, wręcz grubiańsko.
-Malutka, milutka dziewczynka. - powiedziała dziewczyna z rozczuleniem.
Aż mnie zaciekawiła.
Otworzyłam oczy.
Ujrzałam przed sobą dziewczynkę w warkoczykach koloru rudego. Oczy za to miała duże, ciemno brązowe. Ubrana była w biały, luźny T-shirt i jasne jeansy.
Ale nie była normalna. Miała białe, malutkie skrzydełka i unosiła się w powietrzu.
-E? - Jedyne co mogłam powiedzieć.
-A. - Dziewczyna uśmiechnęła się zachęcająco i podniosła mnie z ziemi, na co moje mięśnie zareagowały okropnie. Wydałam z siebie jęk bólu, dopiero sobie uświadamiając, że nie czuję się dobrze.
Na twarzy dziewczyny ukazało się zdziwienie, ale po chwili zorientowała się o co chodzi i delikatnie ułożyła mnie w pozycji siedzącej.
-Dzięki. - powiedziałam tylko i nadal się na nią patrzyłam.
I to z wzajemnością, dziewczyna nawet przechyliła głowę.
-Czemu masz w oczach ból? - rzekła konkretnie.
-Nie będę Ci odpowiadać, to... - spuściłam głowę i uroniłam łzę. Miałam jej dosyć. Przyszła sobie, i się na mnie bezczelnie patrzy! - Odejdź! - krzyknęłam i zasłoniłam głowę dłońmi.
-Spokojnie, chciałam Ci pomóc, Angelino... - odpowiedziała smutno dziewczyna i odeszła, raczej poleciała. I znała moje imię...
Nie obchodziło mnie gdzie leciała i skąd zna moje imię. Zaczęłam płakać.

Hmm, nie wiem czy się spodoba, piszę chaotycznie. ;dd

Oceńcie te bazgroły (haha xd) w komentarzach!
Laniacz.



1 komentarz: